Liście jesieni kolorem
płoną w pełnym blasku,
pachną jasnym chłodem
w opustoszałym parku.
Pan starszy na ławce przysiadł,
pisze w myślach pamiętnik,
o bliskich, o sensie życia
czy o tym jak się spełnił....
Jakaś staruszka z pieskiem
zgarbionym tak jak ona,
spogląda do góry tęsknie,
głęboko życiem zamyślona.
Młodzi idą pod rękę
po liści kobiercach,
szepczą uczucia pierwsze
w barwnych alejkach.
Wiatr muska ich dyskretnie
unosząc serca do nieba,
rozchyla dla nich gałęzie,
miłość
słonkiem rozgrzewa.
Mrok szybko zapada w parku
sroki się kłócą o gniazda,
na pustych drzewach wrony
krzyczą,pora już wracać.
Nie ma już pana starszego
babci z pieskiem też nie ma
i tylko młodym niczego,
prócz
ciszy, nie potrzeba.
Kiedyś,gdy lata miną,
wrócą samotnie lub razem,
jesiennym parkiem wspominać
swój pierwszy miłosny spacer.
Wtedy dopiero zobaczą
czasu swojego mijanie,
może się życia spytają,
ile
go jeszcze zostanie?
Bytom 10-10-2015